wtorek, 23 lutego 2016

j e s z c z e masz mnie

Tatuś, gdybyś tylko tutaj był... Mam mętlik w głowie. Za dużo myśli, planów i nadziei... Z tyłu głowy kołacze gdzieś myśl, że wszystkie marzenia to bujda i że nie dam sobie rady. Nie założę firmy, nie napiszę książki, nie urodzę dwójki dzieci jedno po drugim, nie będzie mnie stać na piękny dom z ogródkiem i psa... Nie będzie mnie miał kto u r a t o w a ć.

Pamiętasz jak w maju zeszłego roku zepsuł mi się samochód? Nie miałam jak dojechać do pracy, chciałam odwołać wszystkie prywatne lekcje kolejnego dnia. A Ty powiedziałeś: "Nic nie odwołuj, masz jeszcze mnie". I pomogłeś mi. Woziłeś mnie cały dzień z punktu A do punktu B, byłeś na czas, czekałeś, jeździłeś i czułam, że mam w Tobie oparcie. Zastanawiam się, dlaczego powiedziałeś wtedy "j e s z c z e masz mnie". Wiedziałeś, że to już niedługo? Dlaczego mi nie powiedziałeś? Nie zdążyłam się przecież pożegnać :(

Rozumieliśmy się jak nikt, bez słów... ale tego nie zrozumiałam.

sobota, 20 lutego 2016

Najgorsze jest to, że co jakiś czas uświadamiam sobie, że nie wierzę, że Ciebie nie ma... Niby wiem, że umarłeś, że przegrałeś z chorobą, ale z drugiej strony... Jak Ty mogłeś przegrać? Tylu ludziom pomogłeś, tyle osób uratowałeś... Zawsze bezinteresownie, bez zapłaty, za jedyne słowo "dziękuję", którego czasem nawet nie usłyszałeś. Jak to Ciebie nie ma? Mój rozum nie jest w stanie dopuścić tego do świadomości. Nie wierzę Tatuś, nigdy nie uwierzę. Tylko gdzie Ty teraz jesteś?...
Tatuś :(

Pomóż, nie wiem co robić, mama źle się trzyma :( jak mam jej pomóc skoro ona nie rozumie, że pewne rzeczy robi źle i ma mi za złe to, że chcę dla niej jak najlepiej??? Nie wiem co robić, jesteś tam Tatuś?...

czwartek, 11 lutego 2016

Gdzie Ty jesteś Tatuś? Ile jeszcze muszę żyć bez Ciebie?...

Może już całkiem niedługo, bo moja choroba postępuje i nie ma efektów leczenia... Odkąd zmarłeś to ze stresu tak nasiliły się objawy, że nie mogłam chodzić bez bólu :( widziałam przerażenie w oczach lekarza...

Dostałam nowe leki, musiałam się pożegnać z myślą o dziecku na jakieś 2 lata... Nie mogę mieć dzieci przy tych lekach. Na razie nie jest to problem - i tak zbyt wiele kosztuje mnie myśl, że moje dzieci nigdy nie poznają Ciebie... Obiecuję Ci tato, że jeśli będę mogła mieć dzieci to będę im codziennie o Tobie mówiła, zadbam o pamięć o Tobie!!!

Coraz częściej myślę, że życie nie ma sensu... że po tym wszystkim znikamy gdzieś i nikt nie wie, gdzie jesteśmy... Przeczytałam masę książek i artykułów dających nadzieję, a jednak tej nadziei mi brak... A co jeśli Cię nigdy nie spotkam? Jeśli już nigdy nie porozmawiamy? Jeśli Ty nie wiesz, że ja istnieję i że zostałam tutaj bez Ciebie?... ;(

Śnisz mi się od czasu do czasu, ale nic nie mówisz... Chcę do Ciebie ;(((((
Tato... Boję się tu wchodzić, przepraszam ;( nie daję rady, nie wierzę, że Ciebie już tu nie ma!!!...

wtorek, 20 października 2015

Tato... Gdzie jesteś?!

Dłużej nie wytrzymam bez Ciebie!!! Gdzie jesteś???

To nie był sen, to była prawda... Moje życie nie ma już sensu.

środa, 9 września 2015

Miesiąc

Tato... to już miesiąc jak Ciebie nie ma... bałam się tu wejść. Nie byłam tu od pogrzebu, nie wiedziałam co robić... muszę Ci wszystko opisać, mimo że Ty wszystko sam widzisz. Wrócę tu jutro, tylko muszę znaleźć siłę. Kocham Cię.